#3szybkie po Challenge Roth

Podczas kultowego Challenge Roth aż czwórka naszych podopiecznych debiutowała na dystansie Ironman. Mimo prawdziwie hawajskich warunków wszyscy wysoko zawiesili poprzeczkę przed kolejnymi startami! Marcin Krasoń przekroczył metę z czasem 10:06, Tomek Nowacki wykręcił 10:57, Darek Świderski 11:10, a Mikołaj Kałużny 11:32. Wszystkim serdecznie gratulujemy i zapraszamy na #3szybkie :)



#1 W Waszym wykonaniu był to debiut na dystansie Ironman. Jak wyglądał Wasz kalendarz startowy przed startem docelowym? Znalazło się miejsce na wiosenny maraton?

Marcin: Ostatni maraton biegłem wiosną 2014 r. W tym roku całkowicie skupiłem się na przygotowaniach do Challenge Roth. Towarzysko przebiegłem w marcu Zimowy Ultramaraton Karkonoski, a potem były już tylko starty mające na celu przybliżyć mnie do pełnego dystansu. Kontrolny półmaraton w Poznaniu i dwa triathlony – 1/2 w Sierakowie oraz pierwsza w życiu olimpijka w Warszawie. Mała liczba startów pozwoliła skupić mi się na treningach, to one były najważniejsze.

Tomek: Trener nie pozwoliłby mi na taką głupotę:-) jak wiosenny maraton. Był za to przepiękny start na Majorce w Portocolom Triathlon - pierwszej wiosennej imprezie w Europie - na dystansie 1km/100km/10km. Potem dwa majowe starty 70.3 w Aix en Provence i St.Polten.

Darek: Przed startem skoncentrowałem się na jak dokładniejszym wykonywaniu zadanych przez trenera sesji treningowych. Dodatkowo ograniczyłem wyjazdy służbowe do minumum, tak żeby moc się skoncentrować na treningach oraz nie złapać jakiejś infekcji. Na wiosnę pobiegłem półmaraton warszawski oraz zrobiłem dwie połówki Ironman w dwa kolejne weekendy.

Mikołaj: Maratonu jeszcze nigdy nie przebiegłem :). Na wiosnę był zaplanowany półmaraton sprawdzający, lecz plany pokrzyżowała choroba. Przed Roth zrobiłem ćwiartkę w Sierakowie (z treningu) i połówkę w Poznaniu, obie zakończone życiówkami :)

#2 Jaka sesja lub blok treningowy zapadł Wam szczególnie w pamięć?

Marcin: Ja lubię trenować, a wręcz uwielbiam trenować ciężko. Ne miałem więc takiego treningu, który zapamiętałbym jako wyjątkowo trudny. Zapamiętałem za to wyjątkowo udane treningi. Dwie zakładki.

Pierwszy to zakładka kończąca majowy obóz Trinergy. Najpierw 2h roweru z finiszem w postaci podjazdu z Piechowic do Szklarskiej, który to pojechałem z mocą przekraczającą próg FTP. Meta na stadionie i tam 4x2km bardzo mocno, które to wyszło po 3:47. Jak na moje bieganie po kontuzji, był to kosmos. Drugi trening, który dobrze zapamiętałem to bodaj 2,5h trenażera, a potem 15 km biegu. Miało być w pierwszym zakresie, ale tak mnie niosło, że zrobiłem tę 15-tkę po 4:23 i cały czas biegło mi się luźno, czułem zapas.

Nie były to wyjątkowo trudne treningi, ale zostały mi w pamięci, gdyż poszły lepiej niż się spodziewałem. To pozwoliło mi uwierzyć w siebie i swoje szanse na nie wiadomo jaki wynik w Roth. Dałem się nabrać, pełen dystans zweryfikował moje oczekiwania i ambicje. Dostałem lekcję pokory, która w tym momencie była mi potrzebna.

Tomek: Zakładka 2h rower/2h bieg, poprzedzona 5h roweru dzień wcześniej. Byłem pełen niezrozumienia dlaczego tak kiepsko czuję się po biegu tempem szybkiego rozbiegania. Okazało się ze to był tylko przedsmak pojedynku z maratonem na pełnym dystansie.

Darek: Najbardziej zapadły mi w pamięć dwa trening dzień po dniu. Pierwszy to 6h roweru, a kolejnego dnia zakładka 5h i basen.

Mikołaj: Długie zakładki: 3h i więcej roweru + bieg ponad 15km. Takie treningi dają dużo satysfakcji i pewności siebie. Pozwalają eksperymentować z żywieniem i nastawieniem psychicznym podczas długiego wysiłku. Świadomość, że na treningu robi się objętość zbliżoną lub większą od połówki także bardzo buduje.

#3 Dziwne pytanie na "dzień po", ale... planujecie kolejne starty na tym dystansie? :)

Marcin: Gdyby w niedzielę wieczorem ktoś, kto szykuje się do debiutu, zapytał mnie o kilka porad, powiedziałbym jedno „Nie rób tego!”. Ale czas płynie i powoli zmieniam zdanie. Pierwotnie nie planowałem kolejnego IM szybciej niż za 10 lat, ale sportowy wynik w Roth pozostawił mi trochę niedosytu, mam poczucie, że stać mnie na lepszy czas niż 10:06:54. Na razie odpoczywam, chłonę wspaniałe emocje, jakich doświadczyłem w Roth, a co potem, to się zobaczy.

Tomek: Oczekując refleksji postartowych, które poprowadziłyby mnie pewnie w kierunku rozwijania pasji modelarskiej, zapisałem się tydzień wcześniej na Klagenfurt 2018

Darek: Oczywiście! Już jestem zapisany na Klagenfurt w przyszłym roku :)

Mikołaj: Raczej tak, jeśli oczywiście w przyszłości znajdę dostatecznie dużo czasu na trening. Na pewno nie jest to dystans do zrobienia tylko raz w życiu. Przygotowanie do pełnego dystansu wymaga dużej koncentracji i kilku wyrzeczeń w codziennym życiu. Czasem większym wyzwaniem jest organizacja dnia/weekendu/tygodnia niż sam trening. Niespodziewanym efektem ubocznym było to że "zawodnik" przestaje się dobrze rozumieć z osobami "nietrenującymi", a może odwrotnie :)  

Nasi partnerzy